Piłka nożna, a pieniądze
Piłka nożna od zawsze generowała ogromnę pieniądze. Jest to przecież najpopularniejszy sport na świecie. Dziś niemal każda telewizja sportowa transmituje piłkę nożną, ponieważ zyski z takich transmisji są ogromnę. FIFA i UEFA wyciągają pomocną dłoń i organizują coraz to więcej różnorakich rozgrywek. Warto też dodać, iż już niektóre mecze europejskich rozgrywek odbywają się poza starym kontynentem, tak by poszerzyć rynek oglądających ludzi, czego przykładem może być chociażby finał superpucharu Włoch, który już kilka raz był rozgrywany w Azjii. Doszliśmy nawet do takiego momentu, że to telewizja, z racji płacenia ogromnych pieniędzy za prawa telewizyjne zaczyna dyktować warunki, tj. kładzie nacisk na rozgrywanie ważnych meczów o godzinach dobrych, dla rynków amerykańskich i azjatyckich. Na pewno każdy pamięta, jak raz, bądź dwa Gran Derbi Europa, czyli mecz Realu z Barceloną rozgrywany był np. o godzinie 13:00. Pieniądze towarzyszą każdej dziedzinie futbolu. Transfery, kontrakty dla zawodników, gaże dla klubów za wygrane rozgrywki, za prawa telewizyjne, horendalne prowizje dla agentów piłkarskich, czy chociażby afery korupcyjne, którymi piłka nożna jest przesiąknięta od pokoleń. Dziś chciałbym skupić się raczej na absurdach wynikających z siły i mnogości pieniądza występującego w tym sporcie, a także zwrócić uwagę, jak szybko waluta zawładnęła futbolem i jak duże piętno na nim odciska.
Transfery
W ostatnich latach kwoty transferowe płacone przez kluby są często absurdalne. Podam prosty przykład- Manchester United kupił latem solidnego angielskiego obroncę, Harryego Maguirea 25-latka, reprezentanta kraju, który zajął 4 miejsce wraz z drużyną na ostatnim mundialu 87 mln euro. 10 lat temu Real Madryt za 7 mln więcej, czyli za podobne pieniądze kupował z Old Trafford 24- letniego Cristiano Ronaldo, który wchodził w swój prime, własnie zdobył złotą piłkę i wygrał Ligę Mistrzów. Taka ogromna różnica pojawia się na przestrzeni zaledwie dekady. A co z wybitnymi piłkarzami starego pokolenia ? Weźmy pod lupę Alana Shearera. Każdy kibic starszego pokolenia pamięta tego napastnika z lat 90-tych. Shearer był 3 razy królem strzelców Premier League, jest najskuteczniejszym strzelcem tej ligi w historii z dorobkiem 260 goli. Zdobył także mistrzostwo Anglii z Blackburn Rovers, które wówczas było na poziomie dzisiejszego Tottenhamu. Kiedy w 1996 roku przechodził do Newcastle United był już etatowym reprezentantem kraju, i 2- krotnym najlepszym strzelcem ligi w sezonach 94/95 i 95/96. Newcastle zapłaciło za niego astronomiczną wtedy kwotę 18 mln funtów... Dziś bez wątpienia podobny okres swojej kariery ma Harry Kane. Jest filarem kadry Anglii, najlepszym strzelcem Tottenhamu, a korone króla strzelców na wyspach zdobył przeciez nieraz. Ile dziś jest wart Harry ? W każdej plotce transferowej pojawiają się kwoty w przedziale 150-200 mln euro. Ile zatem byłby dziś warty Alan Shearer?
Leeds United w sezonie 2000/2001 doszło aż do półfinału LM, wychodząc z grupy z AC Milanem i FC Barceloną, odpadając dopiero w półfinale z Valencią Hectora Raula Coopera. Był to niesamowity sezon dla tej drużyny. Nigdy wcześniej, ani później ten klub nie powtórzył tego wyniku. Jak wiadomo sukces ma wielu ojców, a ta drużyna miała wielu świetnych piłkarzy. Największą karierę i najdrożej sprzedanym piłkarzem był wówczas Rio Ferdinand, któego Ferguson kupił do Manchester United za 46 mln euro. Rio Ferdinand zrobił piorunującą karierę i dziś jest uważany za jednego z najlepszych stoperów w historii Anglii, a być może i futbolu. W poprzednim sezonie podobnego osiągnięcia co Leeds dokonał Ajax Amsterdam. Szukając analogii spoglądam na de Ligta, którego Juventus Turyn kupił za 75 mln euro, choć przecież kilka klubów płaciło i po 100 mln. Może tu różnica nie jest tak aż tak ogromna, ale zwracam uwagę, co rozwinę w dalszej części artykułu, że Juve jest najlepszym klubem na rynku transferowym i zawsze kupuję piłkarzy za uczciwą cenę. Niemniej jednak Ferdinand to legenda, a de Ligt póki co nie wygrał nic, a cena za obu panów różni się o niemal 30 mln euro.
"Synek, Kaziu Deyna to nogami wiązał krawat"- pewnie niejeden z Nas słyszał taki tekst od taty. Mi mój staruszek zawsze podkreślał, że był to Pan piłkarz. Człowiek, który umiejętnościami wyprzedzał epokę. Pozostaję mi tylko w to wierzyć, bo retrotransmisje meczów nie mają już pewnie tego klimatu co w latach 70-tych. Nie ma natomiast wątpliwości , że w swoich czasach był to piłkarz wręcz wybitny. W 1974 roku został 3 najlepszym piłkarzem wg prestiżowego tygodnika France Futbol, przegrywając tylko z Johanem Cruyffem i Franzem Beckenbauerem, co jest już wystarczającą laurką i wizytówką wystawioną polskiemu piłkarzowi. W 1978 roku Deyna zamienił stołeczną Legię Warszawa na Manchester City. Klub z Anglii zapłacił za polaka... 150tys. dolarów i obiecał rozegrać 2 mecze sparingowe. W tym roku Sebastian Szymański, młody talent Legii, a ostatnio reprezentant kraju odszedł z Legii do Dynama Moskwa za 5,5 mln funtów. Deyna odchodził jako ikona polskiej piłki do Anglii, a Szymański jako młody talent, bez żadnych znaczących sukcesów na arenie międzynarodowej. Ten przykład z polskiego podwórka pokazuja, jaka przepaść finansowa dzieli futbol naszych ojców, od naszego. Dlatego nie ma co zestawiać ze sobą Pelego z Neymarem, czy Maradony z Messim, ponieważ są to piłkarze wybitni na swoje czasy i możliwości rozwoju. Niestety często możliwości rozwoju muszą być poparte wielkimi pieniędzmi, których kiedyś w piłce aż tyle nie było.
Na koniec nie sposób nie wspomnieć o transferach Pana Nassera Al Khelaifiego, bliżej znanegu jako szejk z PSG. Jeśli poprzednie przykłady Was zastanawiały to ten człowiek nie pozostawi żadnych złudzeń. Napisze wprost- 222mln euro za Neymara i 180 mln za Mbappe!!! Ok, są to piłkarze znakomici, może i wybitni, ale 400 mln za dwóch ludzi ? Coś tu chyba jest nie tak. Nie mam żadnych wątpliwości co do umiejętności Neymara, uważam go za najlepszego dryblera na świecie i piłkarza z topu. Nie mam wątpliwości co do rozmiarów talentu Kyliana Mbappe i tego, że on może rządzić piłką następne 10 lat, ale uważam, że te kwoty wydane na nich to kuriozum. Pod każdym względem. Dajcie takie pieniądze Kloppowi, to zbuduje całą 11-tke. Już nie chce wytykać ile różncyh zawirowań było wokół transferu Neymara. Skończyło się chyba na tym, że to on sam siebie wykupił z FC Barcelony za pieniądze od szejka Nassera za promowanie mundialu w Katarze... Kończąc wątek uważam, że żaden piłkarz nie jest i nie będzie warty 222 mln euro, ani 180 mln euro. Myślę, że kiedyś przyjdzie taka pora, iż klub X zapłaci za piłkarza Y tak astronomiczną kwotę, że FIFA i UEFA będą zmuszone jakoś rozwiązać ten problem. Może wprowdzić limity dla klubów na każde okno transferowe, a ceny zawodnika niech ustalają statystycy na podstawie osiągnięć? Jako fan Premier League z kolei uważam, że ta liga mając największe pieniądze płynące z praw transmisji telewizyjnych, mająca najlepszych menadżerów na świecie, mająca kluby, które posiadają nieograniczony zasób pieniędzy na transfery i wreszcie posiadająca kluby mogące zapłacić za piłkarza każdą cenę nieuchronnie zmierza do systemu draftów rodem z amerykańskiej ligi NBA.
Moda na kasiastego właściciela
W ostatniej dekadzie wiele klubów na których się wychowałem i które stanowiły o sile europejskiej piłki znacznie obniżyły loty. Wpływa na to ma zapewnie wiele czynników, takich jak chociażby złe zarządznie klubem, ale odnosze wrażenie, że poziom się wyrównał przez to, iż do piłki weszło wielu biznesmenów, którzy z klubów słabych i średnich uczynili potęgi. Jak dziś patrzę na formę AC MIlanu, to przecieram oczy ze zdumienia. Jeszcze 12 lat temu nikt nie chciał trafić na nich w Lidze Mistrzów, a Kaki, Szewczenko i Pirlo bała się każda defensywa. Dziś jest to zaledwie średniak Serie A. Z czym dziś kojarzy się Arsenal Londyn? Z drużyną, która zawsze jest na 4 pozycji, albo z ekipą, która wszystko, co ważne przegrywa? A, czy pamięta ktoś niepokonaną drużynę Wengera, która z T. Henrym w składzie nie przegrała żadnego meczu w sezonie Premier League? A gdzie wtedy był Manchester City, albo Chelsea ? Weźmy pod lupę klub z Londynu. Przed przyjściem Romana Abramowicza w 2003 roku Chelsea była ligowym średniakiem, który najczęściej plasował się w miejscach 4-8, bez żadnych większych sukcesów, z jednym mistrzostwem kraju zdobytym w 1955 roku. Abramowicz od początku nie próżnował. Po finale LM 2004 ściągnął do klubu trenera zwycięscy tych rozgrywek z FC Porto- Jose Mourinho, a wraz z nim wykonał szereg transferów z Didierem Drogbą, Petrem Cechem i Ricardo Carvalho na czele. Zaowocowało to już w pierwszym sezonie pracy Mourinho. Chelsea w 2005 roku świętowała mistrzostwo Anglii, a 7 lat później wygrała Ligę Mistrzów. Abramowicz osiągnął swój cel. Można powiedzieć, że kupił sobie drużynę, która w 14 lat wygrała 5 razy ligę i raz została najlepszą drużyną klubową w Europie. Do Chelsea przez te lata przyszli tacy zawodnicy jak: Ballack, Anelka, Szewczenko, Torres, Essien, Kante, Robben, Malouda, Deco, Matic, Mata, Lukaku, De Bruyne, Hazard, czy Diego Costa. Trzeba jednak też przyznać, iż Abramowicz zatrudniał trenerów, którzy budowali tę drużynę, a nie wydawali na siłę jego pieniądze, a także mieli do dyspozycji zdolnych wychowanków takich jak Frank Lampard, czy John Terry, a niektórzy piłkarze spędzili na Stamfrod Bridge niemal całą karierą, jak choćby Drogba, czy Cech. Nie mam jednak wątpliwości, że bez pieniędzy rosyjskiego oligarchy klub z niebieskiej części Londyny nie osiągnąłby tego wszystkiego. Bardziej znaczący wkład w budowę drużyny miał szejk Mansour, który w 2008 roku za pośrednictwem firmy Abu Dhabi United kupił Manchester City. Przed rokiem 2008 City w sezonie 2001/2002 awansowali z Championship do Premier League, a potem 3- krotnie walczyli o utrzymanie i 4- krotnie zajmowali miejsca w okolicach 10 lokaty. Umówmy się- Manchester City przed 2008 rokiem był słabeuszem. Nikt nie pasjonował się derbami miasta. Po 11 latach urzędowania szejka Mansoura Manchester City to potęga europejskiej piłki. Zespół, który może wygrać z każdym. Na ławce trenerskiej zasiada Pep Guardiola, a w składzie wybiegają takie gwiazdy jak choćby Sterling, de Bruyne, czy Sergio Kun Aguero. Od sezonu 2010/2011 City nie schodzi z ligowego podium, 4-krotnie wygrywając ligę. Dwa sezony temu pobili nawet rekord punktów zdobytych w jednym ligowym sezonie. Przez te 11 lat do City przyszli m.in. tacy piłkarze: Robinho, Hart, Tevez, Adebayor, Balotelli, David Silva, Yaya Toure, Nasri, Lampard, de Bruyne, Sane, Stones, Bernardo Silva, Walker, czy Mahrez. Każdy kibic piłki musi znać te nazwiska. W tym przypadku nie mam żadnych wątpliwości. Szejk uczynił klub słaby, którego kapitanem był Micah Richards- pewnie mało kto kojarzy tego zawodnika, do europejskiej potęgi, która, choć jeszcze nie wygrała Ligi Mistrzów jest na najlepszej drodze ku temu. Szejk Mansour kupił sobie klub, w który wpompował tyle pieniędzy, że nie mogło się nie udać. Zdecydowanie ten przypadek pokazuję, że pieniądze to jednak wszystko. Nasser Al Khelaifi to człowiek pochodzący z Kataru, któy w 2011 roku kupił Paris Saint Germain. Nie wiem, czy pozazdrościł właścicielowi City, ale zrobił dokładnie to samo, tyle, że z gorszym skutkiem. PSG było podobnie jak Manchester City, przed erą Nassera nie zachwycało. Raczej zajmowało miejsca w dolnej, niż górnej połowie tabeli. To kolejny przykład, że za pieniądze można wszystko. Do 2011 roku klub z Paryża wygrał zaledwie 2 razy krajowy czempionat, a po 2011 święcił już 6 triumfów. Do klubu przez te 8 lat przybyli tacy piłkarze, jak : Pastore, Matuidi, Thaigo Silva, Ibrahimovic, Veratti, Cavani, Beckham, David Luiz, Di Maria, Draxler, Mbappe, czy Neymar. Zdecydowanie to najgorszy zespół z trzech wymienionych, ponieważ jakość piłkarzy według mnie jest najwyższa, a osiągniecią nie imponują. Klub Paris Sain Germain jest symbolem piłkarskiego najemnictwa. Rzadko, który piłkarz identyfikuję się z tym zespołem i jego historią. Piłkarze przychodzą tu, po to, by wypełnić kontrakt życia i zarobić ogromne pieniądzę. Chyba nikt nie uważa, że Neymar zamienił Barcelonę na Paryż, bo kocha ten klub, jego histroię i się z nią identyfikuje? Jest tam po to, by czarować na boisku, ale też podnosi marketingową rangę klubu i sprawia, że PSG jest kojarzone na całym świecie, a kolejni sponsorzy lgną do stolicy Francji.
Ostatnie bastiony normalności
Dziejszy rynek transferowy warunkuje wysokie ceny za poszczególnych piłkarzy. Często kluby przepłacają za zawodników. Jak nazywasz się Real Madryt, albo Manchester United to z automatu płacisz 10-20 mln euro więcej. Każdy wie, że te kluby wydają bajońskie kwoty na transfery i nie mają praktycznie żadnych ograniczeń, dlatego chcą wykorzystać sytuację. Z resztą ceny zawsze są zawyżone i nierzeczywiste. W dzisiejszej wielkiej piłce tylko Bayern Monachium i Juventus Turyn robią rozsądne transfery. Klub z Monachium penetruje rynek niemiecki i ściąga do siebie najlepszych zawodników za stosunkowo niewielkie pieniądze, ale też zasila ligę swoimi piłkarzami. Ostatnio sprzedał Borussi Dortmund Mattsa Hummelsa za 40 mln euro, co śmiało można nazwać promocją. Taki układ jest zdrowy. To jedyny przykład w TOP5 ligach w Europie, gdzie jeden klub jest potentatem transferowym na cały kraj. Bayern kupuje najwięszke gwiazdy ligi, nie przepłacając, a dodatkowo szuka okazji za granicą. Czy Liverpool sprzedałby Salaha do Manchester United? Czy Napoli oddałoby Mertensa do Juventusu, a Real Madryt np. Sergio Ramosa do FC Barcelony? A Borussia nie miała problemów sprzedać Bayernowi Lewandowskiego, Hummelsa, czy Gotze, Schalke Manuela Neuera, a Stuttgart Pavarda. Juventus działa na innej zasadzie. Filtruje rynek transferowy i wykorzystuje okazję niczym na black friday. Przed sezonem 19/20 zakontraktowali Ramseya i Rabiota, złożyli najniższą ofertę za de Ligta, a mimo to go kupili. Ogólnie polityka klubu jest bardzo mądra. Jakim cudem nakłonili do transferu Cristiano Ronaldo? A wiecie ile zapłacili kiedyś za Andree Pirlo? okrągłe 0 euro. Takich przykładów jest mnóstwo. Można zatem płacić 222 mln za Neymara, czy 105 mln za Pogbe i mieć w składzie najemników, a można kupić od ligowego rywala Gnabryego za 8 mln euro, czy za darmo ściągnąc Pirlo, albo Ramseya, albo kupić Szczęsnego za 14 mln euro.
Moc telewizji
W poprzednim sezonie pierwszy raz w historii piłki nożnej beniaminek ligi angielskiej Fulham Londyn wydał ponad 100mln funtów na transfery. Co ciekawe nie pozwoliło się to utrzymać drużynie w angielskiej elicie. Skąd klub taki jak Fulham ma tyle pieniędzy? Otóż kluby w Anglii otrzymują fortunę z praw telewizyjnych. Wyobraźcie sobie, że w poprzednim sezonie ostatni zespół Premier League, za zajęcie 20 lokaty zarobił... 96 mln funtów, było to Huddersfield. Liverpool za wygranie Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie zarobił około 40 mln euro, a za zajęcie 2 miejsca w lidze 148 mln euro!!! Bardziej opłaca się spaść z ligi angielskiej, niż wygrać Champions League. Do takiego kuriozum doprowadzają pieniądze w piłce nożnej. Często w poprzednich latach pojawiała się teoria, że angielskie kluby odpuszczają Ligę Mistrzów, ponieważ walczyły o jak najwyższą lokatę w rodzimej lidzę, za którą są zdecydowanie większe pieniądze. Nie wiem, czy to prawda, ale nie zdziwiłbym się, jakby jeden, czy dwa kluby tak zrobiły. W Hiszpani jeszcze jakis czas temu większość pieniędzy z telewizji dzielił między siebie Real i Barcelona, teraz po reformie La Liga podział jest bardziej sprawiedliwy, ale najmniejsze kluby nie zbliżają się nawet do kwot klubów z Anglii.
Wolne wnioski
Dziejsze twory piłkarskie jak Paris Saint Germain piszą nowe rozdziały w historii klubu, ale nigdy nie będą postrzegane jako legendarne kluby, ponieważ mają w składzie najemników, a nie piłkarzy. Jak kibic, który jest najważniejszą osobą w świecie piłki nożnej zapamięta Neymara? Jako legende klubu z Paryża, czy jako zwykłego cwaniaka, który wydoił kasę z szejków i zaraz wróci do Barcelony? Czy za 20 lat będziemy opowiadać naszym dzieciom o miłości do Manchesteru United Paula Pogby, czy raczej Ryana Giggsa lub Paula Scholesa? Każdy z Nas ma swój ukochany klub. Każdy z Nas widzi, kto w danym klubie jest na chwilę, dla kontraktu i rozgłosu, a kto jest z miłości i poświęci wszystko dla swoich barw. Niestety teraz piłkarze szukają klubów typu FC Hollywood, żeby zarobić wielkie pieniądze, a na emeryturę odchodzą do Azji, za jeszcze większe. Pieniądze sprawiły, że dzisiejszy profil piłkarza się zmienia. Oczywiście są piłkarze jak Serio Ramos, czy Luis Suarez, którzy zawsze walczą do końca niezależnie od meczu i stawki, ale coraz więcej jest piłkarzy typu Ousmane Dembele, którzy żyją tylko pieniędzmi. Również kluby ulegają przekształceniu. Jeśli spojrzymy na Manchester United Fergusona to zobaczymy zespół zwycięsców gotowy umrzeć za klub i trenera. Dziś to bardziej korporacja, niż klub piłkarski. Mimo braku wyników, wciąż są najbardziej wartościowym klubem piłkarskim poprzez zawieranie nowych umów sponsorskich i otwieranie się na nowe, przede wszystkim azjatyckie rynki. Czy za 20 lat jakiś piłkarz zostanie sprzedany drożej niż Neymar? Czy jakiś szejk kupi zespół i wpakuje jeszcze więcej pieniędzy niż szejk Nasser lub Mansour ? Chyba tego trzeba się spodziewać. Mam tylko nadzieję, że kluby z historią zostaną na powierzchni i nie dadzą się zepchnąć na boczny tor. Zabawne jest to, że kiedyś dziwiłem się Realowi, który wydawał po 50- 60 mln dolarów na Ronaldo, Beckhama i Zidane tworząc ekipę Galacticos. Dziś pewnie Perez nie kupiłby tych piłkarzy, bo nikt by ich nie sprzedał za mniej niż 200 mln...